Zaczęłam pakować swoje rzeczy,gdy nagle otworzyły się drzwi do mojego pokoju.
-Co ty robisz?!
-Pakuje się -wstałam i zaczęłam szukać po omacku moich rzeczy
-Gdzie jedziesz?
-W trasę z Justinem-stwierdziłam
-Nie możesz tańczyć!
-Mogę być tam aby
wspierać mojego chłopaka z dala od tego piekielnego miasta! -Nie
sądzę,że jest to dobry pomysł Marissa.Usiądź,zrelaksuj się i przemyśl.To
nie będzie łatwe dla ciebie
-A od kiedy moje życie jest łatwe?-zatrzymałam się i spojrzałam na niego.
-Nie chce tu być,tęsknie za moim chłopakiem.Ja chce być przy nim i to jest to co mam zamiar zrobić.
-Marissa,jestem twoim menadżerem ja..
-To prawda,jesteś moim
menadżerem nie moim ojcem.Zadzwoń Scott i zarezerwuj na dzisiaj lot dla
mnie.Nie chce słyszeć od ciebie czy jestem tego pewna bo jestem-stał tam
i słuchał słów wychodzących z moich ust
-Dlaczego kiedy jestem wkurzona pamiętam to gówno?Może potrzebuje stąd odejść i ...
-Nie- oddalił się by do kogoś zadzwonić i ustawić lot.Chce zrobić niespodziankę Justinowi zadzwonię do Za i coś wymyślimy.
-Proszę Scott.ja muszę stąd odejść-Przejechałam rękami po moich włosach
-Tym sposobem nie odciągniesz od siebie swoich problemów
-Pozwól mi działać!
-Ty tu mieszkasz! W końcu będziesz musiała tutaj wrócić
-Nie ja nie!Mogę się przenieść i żyć,gdzie indziej.Lubie Nowy Jork czy coś.Nie mogę tu zostać!-powiedziałam sfrustrowana
-Naprawdę chcesz być w pobliżu tego wszystkiego?Hałas,napięty harmonogram i agresywni ludzie?
-Tu też jest głośno i
ludzie są agresywni.Mówisz to tak jakbym nigdy miała do czynienia z tym
wszystkim,dam sobie rade-nadal pakowałam swoje rzeczy
-Jesteś pewna,że chcesz
to zrobić?-Scott zapytał,spojrzałam na niego.Myślę,że dostał wskazówkę
ponieważ wyciągnął telefon i wyszedł z pokoju-westchnęłam i usiadłam na
moim łóżku.Spojrzałam na swój telefon i chwyciłam go,przejechałam listę
moich kontaktów i zatrzymałam się przy imieniu Za. Wybrałam jego numer
-Hallo?
-Część Za to ja Ri
-Co jest Ri?
-Wracam z powrotem na
trasę chłopcy,będę tam prawdopodobnie jutro.Nie chce,żeby Justin o tym
wiedział,chce mu zrobić niespodziankę tylko musisz mi pomóc
-To świetny pomysł koleś! On cały czas o tobie mówi w końcu nie będę musiał słuchać tego gówna.
-Shhhhh..zobaczymy się wkrótce
-Nie mogę się doczekać do zobaczenia -zaśmiał się i się rozłączył
-Scott!-krzyknęłam
-Co?
-Załatwiłeś sprawę?-zapytałam
-Potrzebuję więcej niż dwóch minut Ri! Zrelaksuj się!-odkrzyknął.
Położyłam się z powrotem na moim łóżku.Za niecałe 24 godziny zobaczę się ponownie z moim chłopakiem.
-Załatwiłem lot dla ciebie-Scott wszedł do mojego pokoju przecierając swój telefon.
-Kiedy?-zapytałam
-Za trzy godziny -poinformował mnie
-Cholera,tak!-podniosłam moje ręce w powietrze
-To długi lot stąd aż do Szwecji
-Nie obchodzi mnie to,jestem gotowa
-Uważasz,że to dobry pomysł,aby podróżować sama?
-Jestem dużą dziewczynką.Poradzę sobie z tym.Nie martw się o mnie,będzie w porządku
-Bierzesz ogromne ryzyko
-Zachowujesz się jak zgubiony szczeniak,którego właśnie spuszczono z smyczy na wolność - powiedziałam
-Okej,mam nadzieje,że
spędzisz dobrze czasu i będziesz robić to co chcesz robić i jestem
pewny,że mnie nie posłuchasz i w tym tygodniu zobaczę cię na scenie więc
powodzenia
-Dziękuję ci za wszystko Scott
-Jestem tutaj,żeby pomóc -powiedział
Kilka godzin później,nadszedł czas,aby pojechać na lotnisko
-Miejmy nadziej,że
dotrzesz w jednym kawałki tym razem -Scott zażartował -Tak-zamknęłam
oczy i odchyliłam się na fotelu zamykając oczy.Widziałam przyjście
Orlando,czas ciężarówkę.Otworzyłam oczy i skoczyłam na fotelu -Scott..
-Co? Co jest nie tak?
-Pamiętam wypadek-powiedziałam niepewnie
-Czekaj,co,CO?-Scott spojrzał na mnie a potem z powrotem na drogę
-April jechała.. -powiedziałam patrząc prosto przed siebie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz